Prakot

Na początku by…Nie. Nie było początku. To sugerowałoby umiejscowienie w czasie, a czasu przecież też nie było. Pustka i nicość, poza przestrzenią, w rzeczywistości bez czasu. My, przyzwyczajeni do jego określania powiedzielibyśmy, że było to na długo przed jego powstaniem, eony przed jakąkolwiek myślą o istnieniu Ziemi w formie, którą znamy.   Lata świetlne przed pojawieniem się pierwszych elfów i czarodziejów, kiedy nie wykształcił się jeszcze żaden byt, kiedy nie było nawet energii z której wytworzyłyby się pierwsze myśli. Z myśli powstałyby dusze z dusz natomiast, potrzeba skumulowania ich w coś stałego, konkretnego. Mimo wszystko, pustka i nicość, to zawsze coś. Dwie formy, które przy odrobinie wysiłku mogą się połączyć, co też, obijając się o siebie, uczyniły. Pustka drgnęła, dotknięta niespodziewanie przez nicość i wbrew sobie, zareagowała. Gdyby zapytać nicość, odpowiedziałaby, że to pustka dotknęła jako pierwsza. Nierozwiązywalny spór, w wyniku którego powstało coś. Przybrało postać cienkiej niczym myśl motyla, ulotnej niczym westchnienie ważki, formy. A skoro powstała ta jedna, otworzyła drogę drugiej. Błądząc samotnie w bezkresie, w końcu na siebie wpadły. Samotność nikomu nie służy, tak więc obie formy przylgnęły do siebie, scalając się w delikatnym uścisku niczym splecione łabędzie szyje. Zrodziła się myśl. Pierwsza, nieporadna, powstała z połączenia niczego i równie jak ono, samotna. Trwała w owej pustce, nie mając się z kim połączyć, nie mogąc do niczego innego przylgnąć. Mogła tylko istnieć w sobie, bez nadziei na jakąkolwiek zmianę. Aż w pewnym momencie, natknęła się na drugą, sobie podobną. Żadna z nich nie była już sama, co oznaczało, że razem mogły zrobić coś.

Czytaj dalej „Prakot”