Uroczyście oświadczam co następuje:
-nie biorę żadnej odpowiedzialności za opowieści Kubusia
-nie umiem rozmawiać po kociemu, więc skąd mogłabym wiedzieć o czym on mówi
-jestem nieśmiałą introwertyczką i w życiu nie zaprosiłabym do domu na noc nieznanych mi ludzi
-nie mam komputera, laptopa ani internetu a pisać umiem tylko gęsim piórem
-przypominam że Kubuś ma dziurę w głowie i to o czym opowiada to efekt zbyt dużej dawki świeżego powietrza, które w związku z dziurą wietrzy mu w łepetynce
Mame
Wysiadająca pół godziny później niż Aleksandra z pociągu z Katowic Sylwia, rozejrzała się po wrocławskim dworcu z rozrzewnieniem. Kochała to miasto, tak inne od rodzinnych Katowic. Za jego kolory, za atmosferę, otwartość mieszkających w nim ludzi i za krasnale. Uśmiechnęła się lekko pod nosem. Tak właśnie, za krasnale. Energicznym krokiem podeszła do znajdującej się na peronie trzecim ławeczki, zadumany z lekka wzrok rzuciła na znajdującą się na nim tablicę upamiętniającą tragiczną śmierć jednej z ikon polskiego kina, Zbyszka Cybulskiego, który pewnego mroźnego styczniowego dnia z tego właśnie peronu wyruszył w swoją ostatnią podróż, usiadła na ławeczce, zarzuciła elegancko nogę na nogę, nie bacząc na zakazy przeciągłym ruchem wyciągnęła z torebki papierosa, z lubością go odpaliła i zaciągając się powoli wzięła do ręki telefon. Miała całe pół godziny na załatwienie ważnych spraw.