Barbarę zamurowało. Tyle starań, tyle nadziei pokładanych w tym dziecku poszło na marne. Miał być godnym następcą Andrzejka, przedłużeniem rodu, ukochanym wnukiem, który przejąłby z rąk babci rodzinne interesy. Reakcja syna je nie zaskoczyła. Dawno, tak dawno temu, że wymazała to wspomnienie z pamięci, identycznie zareagował jej ojciec, na widok nowo narodzonego maleńkiego brata Barbary.
Jasio. Część pierwsza.
-Mam syna, mam syna! – darł się nieprzytomny ze szczęścia Andrzej Kowalczykowski, miejscowy wierchuszka. Pędził szpitalnym korytarzem ściskając każdą napotkaną osobę. – Mam syna, mam syna, – niosło się wśród korytarzy, zakamarków i sal z kobietami oczekującymi na własne rozwiązanie, jak i szczęśliwymi, zmęczonymi porodem młodymi matkami, które prezentowały sobą wyjątkowo sprzeczne doznania.
Perełka. Część druga, ostatnia.
Serce Jadzi pękło, rozpadło się na miliony kawałków i po trwającej chwilę wieczności, zebrało wszystkie rozrzucone rozpaczą kawałki, by scalić je ze sobą i zamienić w bryłę. Utrata najukochańszej Laleczki, jej maleńkich dzieci i świadomość czynu męża potwora, to było dla tej nieszczęsnej kobiety za dużo. Tylko fakt, że ma dzieci i wnuki i liczy, że kiedyś je zobaczy, oraz cudem ocalałe kociątko Laluni, przepiękna Perełka powodowały, że skamieniałe serce Jadzi, gdzieś bardzo, bardzo głęboko wciąż biło, wciąż tliło się nadzieją na lepszy los. Od momentu oddania Zosi Nowakowej Perełki, Jadzia stała się innym człowiekiem. Wróciła na swoje podwórko, złapała opartą o drzwi komórki szuflę i z zaciętym wyrazem twarzy weszła do domu.