Wigilia

-To już? – pomyślała ze smutkiem starsza pani wchodząc w dzień zaduszny do sklepu. – Jeszcze znicze na grobach się nie wypaliły, a tu już świąteczne wystawy i muzyka…. – Do Świąt zostały prawie dwa miesiące, a oni już zaczęli….. Jakie to przykre….. Czytaj dalej „Wigilia”

Urodziny Tate. Część czwarta, ostatnia. Wieliczka

-Możesz mi wytłumaczyć, co tu się dzieje? -słabym głosem spytał Tate, kiedy lekarstwo dobroczynnym swym działaniem ogarnęło jego organizm i był zdolny do w miarę przytomnego myślenia. – Co my tu robimy, jak, dlaczego, ale jak, jak nie rozumiem, jak to pobyt, ale jak, i gdzie jest BABCIE? – Przestań się już jąkać, to Ci wytłumaczę, chociaż nie widzę powodu, dla którego sam nie wywnioskowałeś, przecież dostałeś kartkę, tam było zapisane dokładnie wszystko to, co masz wiedzieć, co tu jeszcze wyjaśniać? – mruknęła szczęśliwa z osiągniętego efektu Mame. – Urodziny masz? Masz. Czterdzieste? Czterdzieste. Niespodzianka mi się udała? O tak…….Udała mi się, to czego tu nie rozumiesz? – stęknęła wstając z krzesła. Założyła buty, zbiegła do samochodu i wróciła po chwili z jeszcze jedną, mocno wypchaną torbą. Z ogromną satysfakcją wyciągnęła z niej butelkę wina, korkociąg i kieliszek, otworzyła, nalała i wciąż nie mówiąc ani jednego słowa, z lubością wypiła odrobinę. – Jak, ja nie rozumiem, ale jak to się stało? – wciąż oszołomiony Tate w kółko powtarzał te same słowa. – Jak, jak, srak, – zirytowała się w końcu Mame. Czego tu nie rozumieć, Ty to jednak masz ten informatyczny łeb ciasny i ograniczony, ale, jakby nie patrzeć, dość Cię lubię, to Ci opowiem jaka ja jestem zdolna, a Ty łatwowierny – z odrobiną żalu zamknęła wino, przeniosła się na fotel i poczęła uświadamiać swojego szanownego, generalnie lekko tylko tępego na umyśle  małżonka.

Czytaj dalej „Urodziny Tate. Część czwarta, ostatnia. Wieliczka”

Urodziny Tate. Część trzecia. Niespodzianka :)

 

Jadący rowerem w dół drogi chłop, z zawieszonym wiadrem na kierownicy, zobaczył stojący połową długości na swoim własnym podjeździe samochód. Zdziwił się lekko, zastanowił ki diabeł, ale popatrzył na obcą rejestrację i uznał, że siedzący w nim ludzie po prostu zabłądzili. Mijając ich przy samej już bramie, ujrzał nieruchomo siedzącą za kierownicą kobietę i równie nieruchomego, w widocznym szoku mężczyznę na fotelu obok kierowcy. Mężczyzna trzęsącymi się rękoma usiłował trzymać w dłoniach jakąś kartkę. Chłop w  przelocie pomyślał, że mężczyzna czyta wyniki badań i uznał, że nie będzie się wtrącał, jak zatarasują mu podjazd na dłużej, będzie interweniował.  W pośpiechu udał się do domu. Czytaj dalej „Urodziny Tate. Część trzecia. Niespodzianka :)”

Urodziny Tate, część druga. Realizacja.

Do urodzin Tate pozostało jeszcze dużo czasu, więc spokojna o dochowanie zarówno tajemnicy, jak i terminu szykowanej przez Mame imprezy, BABCIE postanowiła skorzystać z propozycji swojej przyjaciółki Tereni i wybrać się z nią na zabiegi lecznicze do Wieliczki. Posiadająca jakieś tajemnicze znajomości w klubie seniora Terenia, zdobyła dwa vouchery na  pobyt dla dwóch osób i postanowiła zaprosić na ten wyjazd swoją najlepszą  przyjaciółkę. Rozsądna BABCIE doszła do wniosku, że przyda jej się odpoczynek, a i zabiegi na bolący kręgosłup nie zaszkodzą. Obsesja jej córki na temat urodzin zięciunia spowodowała u BABCIE potężne obawy, czy uda się jej dochować tajemnicy, a taki wyjazd pozwoliłby jej na odskocznię od tematu. Z przyjemnością przyjęła zaproszenie. Czytaj dalej „Urodziny Tate, część druga. Realizacja.”

Urodziny Tate, część pierwsza. Plan.

Uroczyście, radośnie i z wielką z siebie dumą oświadczam, że wszystkie opisane poniżej wydarzenia zdarzyły się naprawdę, miały miejsce kilka lat temu i tak, jak widać przeżyłam to, a fakt, iż nie miałam w odpowiednim czasie włączonego telefonu i nie nagrałam jednej, niepowtarzalnej sceny, do dziś dnia napawa mnie potężnym obrzydzeniem do własnej głupoty i bezmyślności.

-Matko Naturo, jak ja skapcaniałam, -myślała z rozpaczą Mame, siedząc w ciepły, październikowy dzień na balkonie i popijając czerwone, półwytrawne lekarstwo. – Gdzie moja fantazja, gdzie pomysły szalone, gdzie moja wena? Czy tak właśnie wygląda proza życia? Te wszystkie rachunki, ta powtarzalność, ta rutyna? A co ze spontanicznymi akcjami, typu nocny wyjazd na włóczęgę gdzieś w diabły, albo pogaduchy z przyjaciółmi do rana, po których czasu wystarczyło na  szybki prysznic i bieg do pracy, żeby się nie spóźnić? To się nie godzi, tak nie da się funkcjonować, muszę coś z tym zrobić – wypiła do końca lekarstwo, machinalnie pogłaskała siedzącą jej na kolanach Psotkę i przełożywszy ją na stojące obok krzesełko, wstała, zabrała pustą butelkę i udała się do kuchni po drugą. – Nic tak nie podnosi walorów umysłowych, jak właściwe aplikowanie medykamentów, zgadzasz się ze mną Psotuniu?  – dodała i nie czekając na odpowiedź wyszła z balkonu. Czytaj dalej „Urodziny Tate, część pierwsza. Plan.”