Szary. Junior, Dżejdżej, Dżordż….Część druga, ostatnia.

Maleńka szara kuleczka wierciła się w dłoniach Mame, kiedy ta dotarła w końcu do domu szwagierki. Ruchliwy i ciekawski kociak roztopił jej serce lepiej niż Gesslerowa klarowane masło.  Nieważne kto go weźmie, ja i tak będę pierwsza, przyszła jej do głowy myśl, która w przyszłości będzie targać wątrobę Joanny, gdyż Mame nie pozwoli jej o tym zapomnieć. Szczególnie w momentach, kiedy wedle jej oceny skąpa matka będzie reglamentować zdjęcia malucha. Czyli często. Na razie jednak czekała ich droga do Wrocławia i wizyta u weta na podstawowe badania. Powiadomiona o wszystkim Ewa dostała amoku i zaparła się, że zarezerwowany czy nie, kociak musi być przebadany i dopiero wtedy może ruszać w świat. Umieszczony w kontenerku w piernatach przewyższających te od księżniczki z odleżynami po groszku, przypięty pasami na honorowym miejscu pasażera, zajęty gryzieniem zabranych przez Mame chrupek, szary kociak ruszył w swoją pierwszą podróż.

Czytaj dalej „Szary. Junior, Dżejdżej, Dżordż….Część druga, ostatnia.”

Szary. Część pierwsza.

-Miau, miiiiiiaaauuuu, mmmmmmiiiau, auuauuuu….. rozległo się wieczorem za oknem. Dokładnie o tej samej porze co wczoraj i przedwczoraj.  I cztery dni temu również. Krzychu miał dość. Tyrał codziennie po dwanaście godzin na budowie, w pełnym słońcu, upale a wczoraj nawet podczas oberwania chmury i miał absolutnie oraz serdecznie dość. – Zamknij ten cholerny ryj – wrzasnął wściekły w stronę okna. – Niech ktoś uciszy tego pieprzonego kota, bo go dorwę i utopię – wrzeszczał, przepłukując gardło co drugie słowo ciepłym piwem, bo jego żonie nie chciało się go wstawić do lodówki.  – Słyszałeś co mówię?! – ryczał do miauczącego wciąż w krzakach pod jego oknami kota. – Zamknij się, bo cię kurwa utopię! – zerwał się z kanapy, cisnął pustą butelką pod stół i poleciał do stojącej przy drzwiach wejściowych torby w której miał przezornie kupione w drodze z pracy, cudownie zimne, kolejne dwie butelki. Wściekły, trzęsącymi się rękoma wyciągnął jedną, otworzył i wypił duszkiem. Odbiło mu się potężnie, otarł rękawem mokre usta i rozglądnął się za ciepniętymi gdzieś w łazience spodniami. Drące się pod oknem bydlę, miauknęło o jeden raz za dużo.

Czytaj dalej „Szary. Część pierwsza.”