-Co Cię tak nosi, -spytał któregoś dnia Tate, widząc jak Mame roziskrzonym wzrokiem ogląda coś w internecie. – Czego szukasz? – dodał podejrzliwie i próbował do niej znienacka podejść i rzucić okiem na ekran tabletu. – Ja?- Co? -Nic, no w sumie nic – niewinnym głosikiem odparła Mame, blokując równocześnie ekran swojej ukochanej tabletki. – Gdzie mi tu? – zgoła innym niż przed sekundą tonem warknęła do Tate. – Ile razy Ci mówiłam, że masz mi się nie lampić w tabletunię? – To dokładnie tak, jak z portfelem, nieproszony nie zaglądasz, jasne? -sapnęła zirytowana i nie zaszczycając swego grubo ciosanego w głowę męża cieniem spojrzenia, wsadziła tabletkę pod pachę i wyszła z pokoju.
Wigilia. Część druga, ostatnia.
-Szefie, telefon do Pana – szepnął Jackowi do ucha asystent, – To już trzeci raz, dzwonią ze szpitala, ponoć to ważne. – Jeszcze raz przeszkodzisz mi w spotkaniu, a wylecisz na zbity pysk, jasne? – nie zmieniając wyrazu twarzy warknął szeptem Jacek. – Wynoś się stąd i nie waż wracać – dodał, zwracając się równocześnie do niskiego, korpulentnego jegomościa, prowadzącego spotkanie biznesowe dwóch potężnych, zamierzających połączyć się właśnie spółek. – Oczywiście panie prezesie, zgadzam się w zupełności, że redukcja w zatrudnieniu jest tematem drażliwym , ale nie unikniemy o nim rozmowy, więc nie widzę powodu, żeby nie można omówić go teraz. Panowie pozwolą…..
Za spoconym ze strachu asystentem cichutko zamknęły się drzwi. Rzucił okiem na salę którą właśnie opuścił, na siedzących tam dyrektorów, prawników i różnej maści asystentów, na dłuższą chwilę zatrzymał wzrok na swoim bezwzględnym szefie, odetchnął głęboko i podszedł do biurka, na którym leżała odłożona słuchawka. – Niestety, szef nie może odebrać telefonu, ani teraz, ani w przyszłości, proszę tu więcej nie dzwonić….