Aquapark. Część druga, ostatnia.

-Jasna dupa zielonego jeża i wszyscy koci święci! – pomyślała spanikowana Mame, mknąca rurą  ruchem nieskoordynowanie obrotowym  niczym Pendolino z Kasprowego po  śliskich szynach. – Niech to szlag nagły trafi i zakończy moje katusze! – W panice przypomniała sobie z lekcji fizyki coś o masach i prędkościach. -Jak to szło? – zastanowiła się nagle – Masa plus prędkość równa się coś tam….Nie wiem co się w tej fizyce równa, w rzeczywistości masa plus prędkość i jeszcze dla rozrywki woda, bo co ma być za łatwo , równa się samobójstwo! Utopię go, jak tyko bezpiecznie znajdę się na dole, utopię go za to mendzenie i namawianie mnie do złego i nie będzie mnie więcej narażał na utratę zdrowia, życia i paznokci! – wzburzona i przestraszona Mame desperacko próbowała zatrzymać się w cholernie mokrym rurosie, w którym ostatnią przewidzianą przez pomysłodawcę tegoż, było zatrzymanie się w trakcie spływu.  -Ja chcę do domu, niech mnie ktoś stąd zabierze, czy jest tu jakieś wyjście awaryjne? Mogą być nawet te cholerne schody, nawet rura strażacka w ostateczności, zjadę raz a dobrze, a nie będę kręcić się niczym żółtko we władaniu wściekłego miksera! Gdzie tu są jakieś hamulce?! – Przelatujące przez maminą głowę myśli szły w parze z desperacko rozcapierzonymi kończynami, próbującymi na wyraźne żądanie wyhamować, oprzytomnieć i znaleźć inny sposób na pluśnięcie do znajdującego się na końcu rurosa, zbawiennego, bezpiecznego baseniku. – No zatrzymaj się w końcu – zrozpaczona Mame ryknęła szeptem do siebie, z wymuszenie leżącej pozycji udało się jej przejść do siadu i w niewiadomy sobie sposób, wbrew rżącemu ze śmiechu Losowi, który wraz z BABCIE płakał na dole ze śmiechu, gdzieś w połowie rury, zbolała, przybita i nieszczęśliwa  Mame zatrzymała się.

Czytaj dalej „Aquapark. Część druga, ostatnia.”

Aquapark.

-Szur, szur, szur, -rozległo się w przedpokoju. -szur, szur, szur – słychać było w całym mieszkaniu regularne i intensywne drapanie. – Które to?, – zastanowiło siedzącą na kanapie i dziergającą coś na szydełku Mame. Wychyliła się zza  stołu żeby lepiej widzieć. – Szur, szur, szur – drapał zapamiętale któryś kot , a niepokojący zgrzyt jego pazurów o kafle w przedpokoju zmusił Mame do wstania z kanapy i zbadania, dlaczego któreś z nas postanowiło dodrapać się do mieszkającego pod nami sąsiada.

Czytaj dalej „Aquapark.”