Opowiedziałem Wam już do jakiej rodziny trafiłem i z jakimi wariatami przyszło mi żyć. Mame, bardzo kochana i szalona, Tate, oaza spokoju i bezpiecznik Mame, który z racji uprawianego zawodu stanowi według Mame inny gatunek. Powiem Wam w tajemnicy….. A właściwie nie muszę w tajemnicy, bo Mame nie kryje się ze swoją teorią, że mąż informatyk to kara boska za poprzednie wcielenia i Mame kompletnie nie rozumie, dlaczego to ją spotkało, zapewne w poprzednim wcieleniu była nudnym mężczyzną.
Ale dla mnie nie ma to znaczenia. Ważne jest, że pomimo tego, że kłócą się jak szaleni i nie ma dnia, żeby nie poszukiwali w morderczych celach aort adwersarza, to całą naszą trójkę kochają nad życie i w opiece nad nami są bardzo zgodni i pełni wzajemnego zrozumienia.
Ostatnio, a trochę czasu już upłynęło, opowiadałem Wam o najpiękniejszym moim dniu, Dniu Kota. Od tego czasu wydarzyło się wiele rzeczy. Tak dużo, że sam nie wiem, o czym by tu opowiedzieć, więc skupię się na dwóch, bardzo ważnych. Pierwsza stała się zupełnie niespodziewanie, któregoś wieczoru, zwykłego, jak inne mu podobne, poczułem, że coś się stało z moją przednią łapką, że nie mogę jej normalnie postawić i trochę sztywna mi się wydała. Nie leciałem z tym od razu do Mame, pomyślałem sobie, że może to wina moich szalonych skoków i do rana mi przejdzie. Nic bardziej mylnego! Kiedy wstałem rano, druga przednia łapka również wydała mi się zepsuta, a do tego wszystkiego głowa też odmówiła posłuszeństwa i za nic nie chciała się podnieść. Bardzo źle to wyglądało i nie miałem wyjścia, musiałem się tak Mame pokazać. Kawa i Maksio doskonale wiedzieli, że nie jest ze mną najlepiej i wspierali mnie na wszelkie sposoby. Maksio co chwilę mył mnie po głowie, a Kawa sprawdzała mi pod ogonem, jak mnie wyleczyć i nawet na mnie nie syczała. To wielkie poświęcenie z jej strony, bo, wstyd mi to przyznać, ale nie byłem dla niej zbyt dobry i przysporzyłem jej wielu stresów. Ale moja kochana siostrzyczka była bardzo wyrozumiała i wybaczyła mi moje warcholstwo.
-Tate, -powiedziała o poranku Mame, – Ty zobacz, czy nie wydaje Ci się, że Kubuś jakoś dziwnie chodzi? Taki napięty, wygląda jak skrzyżowanie amstaffa z pitbullem, zobacz, on ma coś z głową. – Może go przewiało? – zastanowił się głośno i na własną zgubę, Tate. – W całym domu okna pootwierane, może od przeciągu? – Nie,-warknęła Mame, – Przeciąg to przez Twój mózg chyba przeleciał i resztki pomyślunku Ci wywiał. Jaki przeciąg, czy Ty naprawdę ze wszystkich absurdalnych i idiotycznych hipotez musisz wybrać tę najbardziej bezsensowną, jaka Ci przyjdzie do głowy? – jak zwykle w ułamku sekundy wściekła się Mame. – Popatrz na niego, zobacz jak nim zarzuca, to też przeciąg? Na Kasprowym do diabła jest, czy w normalnym domu? – zrzędziła, pełna niepokoju o mnie i wkurzenia na teorie spiskowe Tate. – Nie widzisz, nie wiesz, nie wymyślaj głupot, -stwierdziła. – Jedziemy z nim dzisiaj do lekarza, – dodała. – Niczego nie wymyślam, – gulgotał w tym czasie pod nosem Tate, – mogło go przewiać, ale nie, ona znowu wie lepiej. – Oczywiście, że wiem lepiej, – usłyszał nagle za plecami, – A jak nie chcesz, żebym coś usłyszała, to nie gulgocz pod nosem, tylko milcz , -odezwała się Mame. – Wychodzimy wcześniej z pracy i lecimy do weta, a teraz przytrzymaj go przez chwilę i puść jak Ci powiem, film dla weta muszę nagrać, żeby sam zobaczył co się dzieje. Poznałem już wcześniej mojego lekarza, Pana Macieja i wiedziałem, że nie zrobi mi krzywdy, a na pewno zrobi wszystko, żeby mi pomóc. Przestraszył nas jednak bardzo, kiedy po oglądnięciu moich paralitycznych ruchów stwierdził, że on tu nic nie poradzi, że tu trzeba neurologa. Polecił nam bardzo dobrego i mimo szczerych chęci nie był w stanie nic dla mnie zrobić. Mame, jak to Mame, od razu zabrała się za dzwonienie i umawianie wizyty. Udało się to bardzo szybko i znowu zapakowali mnie do kociej lektyki i pojechaliśmy na wizytę. Nowy doktor wysłuchał, zbadał, oglądnął filmik i kazał zrobić rezonans. Mame ciemność oczy zasnuła, ale jeszcze była dzielna i zaklepali z Tate najbliższy termin. Słabo im się zrobiło, kiedy usłyszeli o kosztach, ale Mame miała od Was takie wsparcie, tak wiele dowodów Waszej miłości do mnie, że zdecydowała się poprosić Was o pomoc. To co się stało, to w jaki sposób zareagowaliście, to był cud, za który będę Wam do końca życia wdzięczny. Mame mi się przyznała, że była to dla niej cenna lekcja. Powiedziała, że potrafi pomagać i pomaga innym w potrzebie, ale, co dla niej było nowym i krępującym wbrew pozorom odczuciem, można też o tę pomoc poprosić i co ważniejsze, otrzymać ją. Mame zrozumiała, że kiedy jest się w potrzebie i ma się szczere intencje, to ludzie to zrozumieją i pomogą. Wystarczy poprosić. Tylko tyle i czasem aż tyle…..
Wynik rezonansu zaskoczył wszystkich. Ostatecznie, dziura w głowie i spowodowana nią częściowa martwica mózgu, to nie jest codzienna przypadłość i nie każdego może spotkać. Kiedy wszyscy mówią Ci, że jesteś wyjątkowym kotem, to w pewnej chwili zaczynasz w to wierzyć. Ale nawet ja nie przypuszczałem, że moja wyjątkowość objawi się w ten właśnie sposób. Najważniejsze, że stało się wiadome, co mi dolega. Dostałem lekarstwa, po których amstaff i pitbull odeszli w niepamięć, oraz dalsze zalecenia, po czym pan doktor stwierdził, że Mame i Tate mogą się na tę chwilę cieszyć zdrowym, acz dziurawym kotem.
Cały dom odetchnął z ulgą. Brałem dzielnie lekarstwa, rosłem jak na drożdżach i, co bardzo smuciło Mame, robiłem się coraz bardziej zaborczy, a nawet czasami agresywny dla mojego rodzeństwa. Wiedziałem, że wszystkim sprawiam tym przykrość, ale niejasno czułem, że coś się ze mną dzieje. Emocje szalały we mnie, krew mi się burzyła i potrzeba pokazania , że to mój dom i moje terytorium, była silniejsza od innych odczuć. No, może z wyjątkiem głodku, który, jak to mówi Mame, mógł śmiało konkurować z rekinim. Niestety, co ją również martwiło, nie znaczyłem terenu. Mame w nękaniu mojego doktora ma wielką wprawę i po kolejnym telefonie do niego, słyszałem jak mówiła do Tate, że przez tę moją dziurę i martwicę, może okazać się, że nie będę znaczył terenu, ale będzie wzrastała moja agresja. Potem dodała coś jeszcze, ale tak cicho, że nic nie było słychać, za to wyczułem, że coś się kroi.
Po pierwsze, nie spodobało mi się, że na następny dzień rano nie dostałem nic do jedzenia. Kompletnie nic! W brzuszku tak mi burczało, że z powodzeniem mógłbym zatrudnić się w przemyśle filmowym jako odgłosy burzy gigant. Ponieważ była to sobota, nie zdziwiłem się, że Mame i Tate nie poszli do pracy. Zaniepokoiło mnie, że znowu widzę różową lektykę, a oni mają bardzo podejrzliwe miny i bynajmniej nie są skierowane w stronę mojego rodzeństwa. Niestety nie zdążyłem się nigdzie schować, a wypadki tego dnia potoczyły się wyjątkowo szybko. Tate złapał mnie i zapakował do lektyki, Mame porwała kluczyki do auta i nim się obejrzałem, znalazłem się po raz kolejny u mojego lekarza. Nic nie powiedzieli, jakby byli wcześniej umówieni, Pan Maciej stwierdził tylko, żeby po mnie przyjechać przed drugą, po czym wyciągnął mnie z lektyki i zrobił zastrzyk. Kiedy się ocknąłem, Mame i Tate już na mnie czekali, pośmiali się trochę (jakby było z czego), że jestem już przytomny, acz konkursowo naćpany i zabrali mnie do domu, jak gdyby nigdy nic. W domu zastałem coś na kształt uczty. Pięknie zastawiony stół, dużo masełka i mięska i to wszystko sprawiało wrażenie, jakby czekało specjalnie na mnie. Mame przygotowała dla mnie talerzyk i powiedziała, że do tego posiłku będziemy oglądać film. Nie interesował mnie zbytnio, ale Mame była przejęta i poprosiła, żebym usiadł i posłuchał. Powiedziała, że jest to film o życiu bardzo wyjątkowego człowieka, który, wbrew pewnemu ubytkowi w swoim ciele, potrafił dokonać wielu wzniosłych rzeczy w swoim życiu i przyniósł radość wielu ludziom, oraz zyskał ich zachwyt. Stwierdziła, żebym się nie przejmował tym, co mnie dzisiaj spotkało, bo, patrząc na bohatera tego filmu, mogę wziąć z niego przykład i również dokonać wielu wspaniałych czynów, i nie wolno mi myśleć o sobie, jako o wybrakowanym czy ułomnym kocie. Nie do końca wiedziałem o co jej chodzi, ale chciałem być miły i uprzejmie spytałem, o kim będzie ten film. – To o wielkim śpiewaku operowym, Kubusiu- odpowiedziała Mame, a film nosi tytuł „Farinelli, ostatni kastrat”
Cdn…
Wasz Kubuś
Ojojoj… Podstępem cię wzięli, Kubuniu, nieładnie, oj, nieładnie…