Kawa

Rozmowy z Kotem

28.03.2014r. umarła najukochańsza Pchełka Mame. Tate powiedział, że był to najgorszy dzień Mame i w takim stanie jej jeszcze nie widział. Pchełka była moją starszą siostrą, piękną, mądrą kocią królową. Mame i Pchełka stanowiły jedność. Jeden organizm, jeden byt. Rozumiały się bez słowa i wyprzedzały swoje myśli. Pchełka miała osiemnaście lat i była już bardzo chora. Tate mówił, że jej ostatnie miesiące to była potężna walka Mame, pana w zielonym ubranku i Pchełki również. To właśnie wtedy Mame powiedziała do niego sławetne słowa – Nawet gdybym musiała zrobić nam na obiad tynk ze ściany, to na leczenie Pchełki wydamy tyle, ile będzie potrzeba. I wydali, ale kiedy pan doktor powiedział, że nie widzi medycznych przeciwwskazań, Mame złożyła broń. Mając do wyboru komfort Pchełki, a swoje cierpienie, wybrała Pchełkę. Nie mogła dopuścić, żeby jej ukochany tygrysek, śliczny burasek cierpiał.

Kiedy z pustym transporterkiem wrócili do domu okazało się, że moja druga starsza siostrzyczka, Psotka, szaleje z rozpaczy. Psotunia, maleńka trikolorka, kurczaczek nieskoordynowany z życiem też potwornie tęskniła za Pchełką. Mame przytargała Psotkę do domu, kiedy ta miała trzy miesiące i od tego czasu zawsze były razem z Pchełką. Nie znała życia w samotności bez swojej królowej. Psotka płakała cały czas, zepsuło się jej futerko, straciła apetyt i ciągle szukała Pchełki.  Mame i Tate było bardzo ciężko i nie byli gotowi na nowego kota, ale nie mogli dopuścić, żeby Psotunia im się załamała.

Poszukiwania rozpoczęli od jednego, bardzo ważnego zdania. To musi być ktoś, kto nie jest podobny w umaszczeniu do Pchełki, bo Mame psychicznie tego nie wytrzyma. Po przeglądnięciu ogromnej ilości ogłoszeń adopcyjnych, uwagę Mame przykuło jedno. Czarne nieszczęście o przepięknie łagodnych oczach.  Zagubione, nieszczęśliwe, niekochane i niezrozumiane. Czarna piękność o oczach błagających o spokój i miłość. Piękno tego kota w  zderzeniu z potwornym, straszliwie do niego nie pasującym imieniem Negri, tak szarpnęła duszą Mame, że nie było już żadnych wątpliwości kogo wybrała. Zawiadomiony o wszystkim Tate zrezygnowanym głosem zapytał tylko, czy wśród wszystkich oglądanych przez Mame kocich nieszczęść nie było większego. – Nie, odparła krótko Mame, – nie było i nie będę szukać innego. To ma być ten kot.

O ile z terrorystą można jeszcze negocjować, to z Mame, która powzięła już decyzję nie ma szans. Tate, po dowiedzeniu się drobnych szczegółów takich jak, kiedy, dokąd i dlaczego już dzisiaj jadą po kota, poszedł po transporterek, zabrał przejętą i niemyślącą już o niczym innym Mame i zawiózł ich do pani Ani.

Pani Ania, jako jedna z wielu cichych kocich bohaterek, prowadziła dom tymczasowy pod opieką jednej z fundacji. Przez telefon opowiedziała o trudnym charakterze Negri, o jej wycofaniu i strachu przed wszystkim i wszystkimi. Mame ujęła ją swoim zachowaniem zaraz po przywitaniu. Jak zawsze, kiedy przychodzi do obcego domu pełnego zwierząt, Mame siada na podłodze i czeka. Czeka, aż futrzaści domownicy sami do niej podejdą, obwąchają i zaakceptują. Negri nie ruszyła się spod komody, ale inni domownicy szybko dali się pogłaskać i byli gotowi na rozmowy.

Pani Ania uczciwie opowiedziała krótką i przejmującą historię Negri. Kotka miała półtorej roku, złapana na działkach w ramach akcji sterylizacji. Fundacja, po pierwszych oględzinach kota i przekonaniu się, iż taka łagodność nie może wrócić na działki, postanowiła kota zatrzymać i oddać do adopcji. Negri nie miała w sobie za grosz potrzeby walki o siebie. U pani Ani czekała aż wszyscy zjedzą, ostatnia szła do kuwety i całą sobą przepraszała za to, że jest i sprawia kłopoty. Dzień wcześniej wróciła z nieudanej adopcji, gdyż tydzień, który dostała od nowych rodziców, to było stanowczo za długo. Przez tydzień nie dała się im dotknąć i nie chciała rozmawiać, a oni oburzeni takim zachowaniem oddali ją z powrotem, gdyż nie chcieli mieć do czynienia z takim dzikusem.

Mame z Tate popatrzyli tylko na siebie i zgodnie stwierdzili, – bierzemy. Damy radę. Pani Ania również uznała, że będą dobrymi rodzicami i, ku przerażeniu Mame, wyciągnęła z szafy rękawice hutnika, zanurkowała pod komodę i wyciągnęła przerażoną Negri. Zapakowała ją w kontenerek, pobłogosławiła całą trójkę i z westchnieniem zamknęła na nimi drzwi.

Tate zapakował Mame z kotem do samochodu i ruszyli do domu. Po drodze zastanawiali się, jak to będzie, czy Psotunia zaakceptuje nowego domownika, czy Negri sobie poradzi?  Czy nie popełnili jakiegoś strasznego błędu?

Mame, do której nie docierało już nic, poza potrzebą wyjaśnienia tej czarnej kupie nieszczęścia, że można im zaufać, że kochają koty, a nie krzywdzą stwierdziła beztrosko, po swojemu – Damy radę:)

Po przywiezieniu jej do domu, stało się kilka ważnych rzeczy. Negri w  panicznym odruchu strachu i przerażenia, wpakowała się do pierwszej wolnej dziury którą zobaczyła. Dziurą okazała się uchylona szafa w przedpokoju. Szafa, której miała nie opuścić przez najbliższy tydzień.  Psotunia dostała towarzysza i uspokoiła się natychmiastowo. Futerko nabrało rumieńców, przestała płakać, jest inny kot w domu, jest wszystko w porządku. Mame z Tate, po krótkim zastanowieniu postanowili jak najszybciej zmienić Negri imię. Według Mame było ono tak wstrętne, tak bardzo niepasujące do tego pięknego kota, tak negatywnie nacechowane, że nie mogli go zaakceptować.  Po krótkim przeglądzie  słów związanych z czarnym umaszczeniem kota, postanowili najpierw napić się kawy, a potem spokojnie pomyśleć. W tym momencie przez ich dom przeleciało przeznaczenie. Tate niosący gorącą filiżankę dla Mame, jej okrzyk radości – O, kawka dla mnie i szelest w szafie, kiedy to ich nowy kot postanowił zmienić pozycję i zaszeleścił torbą na której spał.

-Kawa, krzyknęli oboje, no przecież, że Kawa:) Zaczęli się śmiać i tak oto wstrętne imię Negri zniknęło z ich życia. Poczuli, że mają znowu dwa koty, dwie dziewczynki. Kochanego, wiecznie nieprzytomnego umysłowo trójkolorowego oszołoma Psotkę i cudownie łagodną, na razie śmiertelnie przerażoną, przecudowną Kawę.

Kawę, która przysporzyła im wielu zmartwień, zwątpień i wzruszeń, Kawę, której Mame poświęciła zapasy cierpliwości z trzech wcieleń naprzód, Kawę, która świadomie podeszła i pozwoliła się Mame dotknąć po dziesięciu miesiącach od przyjazdu, Kawę, która teraz zawsze śpi z Mame na poduszce…..

Cdn…

Wasz Kubuś

 


Rozmowy z Kotem

3 odpowiedzi na “Kawa”

Dodaj komentarz