Koci raj

Rozmowy z Kotem

-Witaj skarbeńku, bidulku Ty mój najcudowniejszy… O mój Boże, ile to kocię musiało przejść,  serce się kraje, już dobrze, już wszystko będzie dobrze, zajmiemy się Tobą, takie pogodne maleństwo, taki skarbeczek, takie kochanie…To się w głowie nie mieści, biedactwo Ty moje, mój skarbeńku przeuroczy….

Usłyszałem i w pierwszej chwili zacząłem rozglądać się z ciekawością do kogo skierowane są takie cudowne słowa, ciepłe i kochające, otulające jak łapki i ogon mojej mamusi.  Byłem bardzo zmęczony po podróży i było mi już wszystko jedno, jakie jeszcze niespodzianki los mi przyniesie. Chciałem tylko odrobiny spokoju i ciepła. Dlatego też nie od razu do mnie dotarło, że ten łagodny, pełen współczucia i miłości głos kieruje swe słowa do mnie. Zdezorientowany, w pierwszej króciutkiej chwili pomyślałem, że stał się cud i to moja Mame do mnie mówi. Jednak nie…..Głos należał do najwspanialszej ciotki, jaką tylko  można sobie wymarzyć. Wzięła mnie delikatnie na ręce, jak najlżejszą chmurkę i zaczęła szeptać te wszystkie piękne i dające nadzieję słowa. Słowa, które towarzyszyły mi bardzo długi, długi czas. W taki oto sposób poznałem Ciocię Gosię z ZMD.

Po wspaniałym przyjęciu i nakarmieniu mnie, Ciocia uznała, że to biedne zmaltretowanie czyli ja,  nadaje się tylko do położenia spać. W  niedowierzaniu patrzyłem jak zanosi mnie do kociego pokoju, i w jeszcze większym oszołomieniu zauważyłem, że jest tam przygotowany osobny pokoik. Pokoik, tylko dla mnie! Dla mnie! Stworzenia, któremu do tej pory nikt nie dawał szans i za grosz wiary! Poturbowanego kociego dziecka, które spało w rowie pod krzakiem! Wzruszyłem się niezmiernie, od razu pobiegłem w stronę kartonu i pierwszy raz od bardzo, bardzo dawna spokojnie zasnąłem.

Na poważne rozmowy przyszedł czas później. Dowiedziałem się od Cioci, że jak tylko umyję się i zjem śniadanko, pojedziemy do miłej pani w zielonym ubranku. Lubię zielony i Ciocia opowiadała z takim przejęciem, że zgodziłem się na wizytę, choć z chęcią zostałbym w swoim pokoju. Nie zdążyłem się przecież rozpakować!

Wizyta była długa i męcząca. Ciocia umierała ze strachu kiedy miła pani badała moją doopkę. Diagnoza nie napawała optymizmem. Połamana doopka, wisząca łapka i niepewność, czy z uszkodzonej doopki wyłoni się w przyszłości porządna koopka. Och cioteczko cudna i pani w zielonym ubranku! Ja wiedziałem, że koopka  dołączy do doopki, nie umiałem Wam tylko tego powiedzieć!

Po kilku godzinach wróciłem do mojego tymczasowego pokoiku.  Nie wiedziałem jeszcze, że czekają mnie trudne dni i operacja łapki. Nie wiedziałem, ile łez, nieprzespanych nocy i obaw o moje zdrowie kosztował Ciocię mój pobyt u niej. Wiedziałem jedno. Ciocia nie pozwoli zrobić mi więcej krzywdy, ale wiedziałem również, że zrobi wszystko co w jej mocy, żeby znaleźć mi najlepszą na świecie Mame.

 

 

Cdn….

 

Wasz Kubuś

 

 


Rozmowy z Kotem

5 odpowiedzi na “Koci raj”

      1. No to już pełnym biustem oddycham, bo choć jeszcze będzie bolało, a i pod górkę się zdarzy, jednak wychodzimy na prostą! Tu się, Kubulku, poznaliśmy!
        Galia Anonimnia

Dodaj komentarz