Odmiana losu

Rozmowy z Kotem

Jak przyjemnie, jak cieplutko jest na tej podusi…. Słoneczko grzeje moje łapki, a ja odpoczywam sobie po poranku pełnym wrażeń.  Zjadłem porządne śniadanko i nabrałem dużo sił, które beztrosko spożytkowałem na pogoń za piłeczką. Ależ to były emocje! Piłeczka uciekała, podawałem ją sobie z łapki do łapki, ale ona wymykała się zręcznie i musiałem ją znowu gonić! W prawo, w lewo, pod stołem , za fotel, ach, jakie to było ekscytujące! Piłeczka w końcu uciekła za kanapę i nie pozwoliła się wyciągnąć do dalszej zabawy. Zostawiłem ją zatem, ponieważ na fotelu dostrzegłem samotną wędkę z piórkiem….

Zobacz, powiedziała kobieta do męża, zobacz jak słodko śpi. Chyba śni mu się coś przyjemnego, bo aż mu wibrysy i ogonek drgają 🙂 Słodki maluch z niego….

Wiesz że nie możemy go zatrzymać? Spytał mąż. Wiesz o tym, prawda? -Ale, szepnęła kobieta, -Ale….. Nie, powiedział twardo mąż, nie możemy i Ty o tym wiesz. -To pozwól chociaż, że poszukamy mu domu i niech go przynajmniej jakiś lekarz zobaczy! – Dobrze moja droga, powiedział, -jedziemy od razu do weterynarza, ale potem szukamy mu domu w którym się nim zajmą.

Nie zdążyłem na poważnie zainteresować się piórkiem, ponieważ coś innego, mało przyjemnego wybijało się na pierwszy plan.  Ciepełko i słoneczko nagle zaczęły znikać, a do mojej świadomości dotarły równocześnie dwie rzeczy. Ból który od dawna mnie nie opuszczał i jakby lekkie, ale jednostajne głaskanie. Obudziłem się.

Nie wiedzieć w jaki sposób znalazłem się oko w  oko z miłym panem w zielonym ubranku. Sprawiał wrażenie przejętego moim stanem, więc pozwoliłem mu sprawdzić, co jest z moją doopką i byłem przy tym bardzo grzeczny. Niestety nie miał dla mnie dobrych wiadomości. Nie chciał rozmawiać przy mnie, więc nie słyszałem za dobrze, ale wpadło mi w ucho zdanie, że bez pomocy mój los będzie przesądzony. Nie zrozumiałem. Dlaczego przesądzony, co to znaczy? Ja przecież żyję i ruszam się, koślawo bo koślawo, ale ruszam, jestem młody, pełen życia i pomysłów i tych wszystkich ważnych rzeczy do których zostałem stworzony, a teraz co? Przesądzony? To znaczy że nie nadaję się i nie zasługuję na dom?

Zapłakana kobieta wyszła z zadziwiająco spokojnym kotem od weterynarza. Postawiona diagnoza nie napawała optymizmem. Taki ogrom cierpienia dla takiego kruchego kociego życia i teraz jeszcze potworny wyrok? Nie, powiedziała sobie, nie pozwolę.

Kobieta wpadła w swoisty amok. Amok, który miał tylko jedno zadanie. Znaleźć temu cudnemu stworzonku dom. Odwiedziła w tym celu wszystkich sąsiadów, obdzwoniła rodzinę i przyjaciół. Prosiła, tłumaczyła, błagała…… Nikt nie chciał wziąć na siebie takiej odpowiedzialności, wszyscy współczuli, ale każdy się bał.

Załamana wpadła z rozpaczy na genialny w swej prostocie pomysł. Nie bacząc już  na nic, mając w głowie tę jedną, jedyną myśl, znaleźć  małemu cudowi opiekę i dom, wykonała jeszcze jeden, najważniejszy jak się okazało telefon. Telefon, który w konsekwencji miał zmienić nie tylko jedno kocie, ale też kilka ludzkich istnień. Telefon do Cioci Gosi z ZMD.

 

Cdn….

Wasz Kubuś


Rozmowy z Kotem

12 odpowiedzi na “Odmiana losu”

  1. Noooooooooooooooo, to już wiemy, jak to z prehistorią było, zaraz dobijemy do pierwszego z bezpiecznych portów! Ale tej pani i jej stanowczemu mężowi też serdecznie dziękujemy, bo zrobili dla Kubulka coś, na co pewnie niewielu by się zdecydowało!
    Ufffffffffffffffffffffffff 😉

Dodaj komentarz