Styczeń tego roku nie był łaskawy dla zwierząt. Przenikliwe zimno, które szalało na równi z wiatrem, powodowało kostnienie łapek i utrudniało mi chodzenie. Chociaż, z drugiej strony, czy przesuwanie się na dwóch łapkach można nazwać chodzeniem? Mniejsza z tym. Nie zwracałem na to uwagi, miałem przecież bardzo ważne zadanie do wykonania! Znalezienie Mame to poważna sprawa, a ja byłem zdeterminowany i pełen wiary, że w końcu mi się uda.
Kiedy doczołgałem się w końcu do jakiejś wioski, zobaczyłem z daleka coś bardzo obiecującego, coś, co wyglądało jak karton w którym mógłbym odpocząć. Przystanąłem na chwilkę, żeby zaczerpnąć oddechu i po kilku minutach ruszyłem w jego stronę. Nagle, zupełnie niespodziewanie, zobaczyłem ten sam błysk co wtedy!! Błysk i pisk!! O nie, nie, ja nie chcę, nie chcę żeby mnie znowu bolało!! Uciekaj, powiedziałem sobie, uciekaj co sił w łapkach!!
Droga była oblodzona i sypało drobnym śniegiem. Zza zakrętu powoli wyłonił się wjeżdżający do wioski samochód. Młode małżeństwo wracało do domu po spędzonym w górach weekendzie. Siedząca na miejscu pasażera kobieta sennie rozglądała się wokoło. Nagle jej wzrok przykuł jakiś ruch na poboczu. To pewnie pędzony wiatrem śmieć zmierza w sobie tylko znanym kierunku, pomyślała. Już miała się odwrócić, gdy przez głowę przemknęła jej myśl, że dziwny jest ten śmieć, który leci w przeciwną do kierunku wiatru stronę. W ułamku sekundy poderwało ją z fotela. -Zatrzymaj się, krzyknęła przeraźliwie, -Zatrzymaj się na litość boską!!! Samochód zrobił gwałtowny skręt, jakby wykonywał sobie tylko znany skomplikowany układ taneczny i po kilku metrach zatrzymał się na poboczu. Kobieta jak strzała wypadła z auta i pobiegła w stronę małej, brudnej, na wpół zmrożonej kulki. Kulki, która popatrzyła na nią pełnym nadziei , przestrachu i rezygnacji wzrokiem. Kulki, która w innym życiu była kotem.
Poczułem przypływ sił o których nie myślałem , że jeszcze ich tyle posiadam i zacząłem co tchu biec w przeciwną stronę. Nie pozwolę, mówiłem sobie, już nie pozwolę, żeby mnie znowu bolało!! Udało mi się odbiec kawałek, kiedy uświadomiłem sobie, że dzieje się coś dziwnego. Wstrętne, przynoszące ból światło stało obojętnie w miejscu i nie sprawiało wrażenia, jakby chciało się stamtąd ruszyć. Zdziwiło mnie to do tego stopnia, że aż przystanąłem. Wtedy ją dostrzegłem. Serce mi mocniej zabiło, nabrałem powietrza w płuca, żeby wykrzyczeć światu swoją radość, że oto jest, że znalazłem, że moja Mame jest przy mnie!!! Jednakże, w miarę jej zbliżania się do mnie, nabierałem coraz większych wątpliwości. Kiedy wzięła mnie na ręce i zaczęła spokojnym, wzruszonym głosem szeptać do mnie same cudowne słowa, że będzie dobrze, że już nie będę sam i dobrzy ludzie zajmą się mną wiedziałem, że mój los właśnie się odmienia. Wiedziałem, że od teraz wszystko, co się w moim życiu wydarzy pomoże w odnalezieniu mojej Mame.
Cdn…..
Wasz Kubuś
Czytając, ma się wrażenie, że Mame i Kubuś stanowią niesamowitą jedność 🙂
Według Tate koty i Mame mają swój język, a rozmowy i kłótnie które przeprowadzają, przyprawiają biednego Tate o ból brzucha i czkawkę że śmiechu 😂
no, to ja dzisiaj wino otwieram, po takim fragmencie beczę i przeżywam… ja się Asia zemszczę za to blachą ciasta, serio, kalorii milion pińcet…
Ja nie mam z tym nic wspólnego 😂 Ja tylko przepisuję to, o czym Kubuś opowiada 😁
A ciasta nie mogę, jestem tak słodka, że mi nie wolno 😂😂😂
Ojejku, ojejku, niby wiedziałam, czego się spodziewać, ale serce zamiera! Jak już Kubuśnaraziebezimienny dotrze do cioci Gosianki, odetchnę, jeśli prędzej na zawał nie zejdę!
A swoją drogą, co za szczęscie, ze pani z auta nie tylko coś zobaczyła, ale wysiadła i pomogła tej biednej kuleczce! Przy okazji, Kubulku, daj jej ode mnie buzi 😉
W żadnym wypadku! Nie chcemy mieć ciotek na sumieniu 😉, a przecież wiemy, że wszystko będzie dobrze 😻
Ojoj, Kubusiu, opowiadaj, nie przestawaj! Niech szybko miną te złe chwile, a ty będziesz opowiadał tylko o dobrych. 🙂
Oj, Kubusiu, jakie to szczęście, że ta para wracała tą drogą, którą ty kuśtykałeś, kochany.
No i że ta para ma SERCE…
Przytulam cię, Maluszku.
Też tak sądzę. Boję się myśleć co by było, gdyby nie trafił do Gosi…