Od jakiegoś czasu Mame chodziła zasmucona i przygaszona. Wszystko w jej i Tate życiu układało się pomyślnie. Jak wszyscy, mieli z Tate lepsze lub gorsze dni, jak wszyscy mieli też różne problemy. Jednakże uczciwie musiała przyznać, że to dobry czas w ich życiu. A jednak coś nie dawało jej spokoju. Nie potrafiła sprecyzować źródła niepokoju, nie wiedziała co może zrobić, żeby zdiagnozować problem. Zauważyła, że pewne ukojenie daje jej przeglądanie w internecie stron poświęconych kotom.
Mame od zawsze była kotolubna i w jej życiu pełniły one ważną rolę. Niespodziewanie pojawiło się w jej głowie wspomnienie jej pierwszego kota, Zygmunta. Zygmunt, piękny burasek, którego z dumą i mocnym postanowieniem, że nie odda go za nic na świecie, przyniosła pewnego razu do domu. Jej mama, która w tym momencie, chcąc czy nie chcąc (raczej nie chcąc, ale Mame twarda była) stała się Babcie, była oburzona i kazała natychmiast zabrać te kłaki z domu. Mame stoczyła długą i ciężką batalię z Babcie, ale postawiła na swoim i Zygmunt został. Miała wtedy siedemnaście lat i świat u swoich stóp. Cios przyszedł po czterech latach. U Zygmunta zdiagnozowano ciężką nieuleczalną chorobę i postawiono Mame przed najgorszym na świecie wyborem. Pozwolić mu odejść teraz, czy walczyć za wszelką cenę ze świadomością, że on cierpi. To była pierwsza najtrudniejsza w życiu Mame decyzja.
-Kochanie, co się stało? Dlaczego Ty płaczesz? Spytał, wchodząc do pokoju Tate. – Co się dzieje? -A nic takiego, szepnęła przez łzy Mame, -Zygmunt mi się przypomniał. – Słoneczko, to przecież było tak dawno….. -No już, już, chodź tu do mnie, chodź się przytul…. -I co z tego, że dawno, uniosła się Mame, -Co z tego? Boli zawsze tak samo! Nie da się spokojnie jechać do weterynarza ze świadomością, że kot zostanie, a Ty wrócisz do domu sam! Idź sobie brutalu nieczuły jeden, chcę zostać sama!
Po kilkunastu latach życia z emocjonalnym Wezuwiuszem Tate wiedział, co należy zrobić. Podszedł do Mame i tak długo i mocno ją przytulił, aż cała gorycz wspomnienia przeminęła wraz ze łzami. Nie zmieniło to faktu iż Mame tęskniła za Zygmuntem, a jego uśpienie bolało zawsze tak samo. Takich decyzji, teraz już wspólnie z Tate miała podjąć jeszcze dwie.
To wspomnienie pozwoliło Mame na znalezienie przyczyny jej ostatniego złego samopoczucia. Zrozumiała i podjęła decyzję. To czas na nowego kota.
-Kochanie….. – Tak? -Ale kochanie…. -No słucham Cię?, – No ale kochanie…… – Na litość boską kobieto, czy możesz powiedzieć o co Ci chodzi? zdenerwował się Tate. – Chodzisz po domu, mamroczesz coś pod nosem, powiedz wreszcie co chcesz? -I co się drzesz na mnie pieniaczu jeden, nie umiesz spokojnie? zdenerwowała się Mame. – Co za dzikus jeden, facet, w cholerę, nieczuły i zabetonowany umysłowo jak cały męski ród! Domyśl się! – O Jezu, sapnął Tate, -o Jezu zaczyna się…….Obiecałem przecież, że naprawię szafę, nie musisz mi ciągle przypominać o ogarnięciu moich kabli, nie wymienię teraz uszczelek w oknach, zima jest. A…. noże! Mam naostrzyć noże! Czy Ty nie możesz powiedzieć normalnie czego chcesz, tylko robisz podchody jak mysz do sera? Wyliczył Tate jednym tchem – Nie możesz? – Nie, na fochu odpowiedziała Mame, -nie mogę. I nie o noże chodzi. – To o co??? – Zobacz, zobacz jaki śliczny kotek, taki maluni, taki pasiasty….. rozczuliła się Mame. -Czy cała ta awantura był o to, że miałem zobaczyć miluniego kota? Głosem godnym mordercy psychopaty spytał Tate. -No ale zobacz jaki miluni……. Dziesięć, dziewięć, osiem, siedem…. – Czyżbyś nauczył się liczyć i prezentujesz swoje nowe umiejętności? złośliwie spytała Mame. -Patrz jaki piękny i nie sap i tak mnie nie udusisz:)…….Sześć, pięć, cztery…..-Tak, odetchnął głęboko Tate. Tak piękny i miluni. -Widzisz, widzisz mówiłam! ucieszyła się Mame, -mówiłam! – Czy to oznacza, że chcesz trzeciego kota? – Nie, tak tylko chciałam Ci pokazać…….
Długo trwało i wiele innych milunich kotów przewinęło się przez ekran, kiedy w końcu stały się dwie rzeczy. Mame przyznała sama przed sobą, że jednak chce nowego kota i druga, o wiele, wiele ważniejsza. Wzrok Mame przyciągnął pewien maleńki połamaniec o wzroku pełnym pogody ducha i sympatii do świata. Połamaniec siedzący spokojnie w jakiejś okropnej klatce i tak podobny do przebiegającego obok Maksia, że w Mame coś pękło. Ten, powiedziała sobie cichutko. Ten.
Cdn…
Wasz Kubuś
Nie można się oprzeć przeznaczeniu:)
https://3.bp.blogspot.com/–TmvvQwj3fU/XG2y78x7d3I/AAAAAAADcO8/n6NlUmPUGo02OPahkJ3UUCTComjUEchwACLcBGAs/s1600/IMG_0486.jpg – czy to to zdjęcie uwiodło mame? 🙂
Och, to jedno z wielu! Ale tak wyglądał, kiedy go pierwszy raz zobaczyłam. Siedem kocich nieszczęść o nieziemskim spojrzeniu mówiącym, nie przejmuj się, tak czasem w życiu bywa, nie przejmuj się, ciesz się każdą chwilą od losu daną ❤️
Serce mame wiedziało najlepiej! Ale nie tylko Kubuś się mame udał, tate też niezły 😉
Ach ten Tate😁 To już osobna historia 😁
i to była najlepsza decyzja Mame 🙂
Z upływem czasu też tak uważam 🙂
Szliście do siebie – ty, Kubusiu, i twoja wymarzona Mame – zbliżaliście się krok za kroczkiem, nie wiedząc o tym…
To było nieuniknione 🙂
💗💗💗💗💗💗💗
Jeżu jesienny… albo wszystkie kocie mame są podobne albo czytasz w myślach Asia 🙂 Jakbym czytała o sobie z drobnymi różnicami – Spodek nie był po wypadku a poryczałam się jeszcze zanim go zobaczyłam 🙂
Wszyscy kociarze są tacy sami 😁💖
Tak, to było przeznaczenie, Kubuś jest cudowny, miał ogromne szcz~ście, że trafił do tak wspaniałego domu 😀😀😀😀😀😀😀😀😀