Co za urlop, – rozmyślał siedzący w salonie w bujanym fotelu Tate. Jak tak dalej pójdzie, będę musiał wziąć urlop żeby odpocząć po urlopie, toby się dopiero w pracy zdziwili, -uśmiechnął się pod nosem i z bezpiecznej odległości patrzył, jak jego kochana żona wraz ze swoim pierwowzorem ciotką Dorotą, usiłują w przeciągu, zapałkami , podpalić gaz pod kuchenką elektryczną.
Gęsi
-Słuchaj, a Birgit? Co u niej słychać? Dalej mieszka w tym strasznym domu?, -usłyszałem zaciekawione pytanie Mame. – Ach, scheiße, -usłyszałem Dorotę, nawet mi nie mów, ta wariatka zostawiła Helmuta jakieś dziesięć lat temu i uciekła do Austrii, a teraz dzwoni do jego córki i płacze, że chce go odzyskać. -Co Ty do mnie mówisz, -zdziwiła się Mame, – to Frederike jeszcze odbiera od niej telefony? Pomyślałem sobie, że nie będę pytał Mame, czy wypuści mnie w końcu na dwór, bo jak to wczoraj zauważył Tate, jak one we wspominkach przez dwa dni załatwiły tylko kilku niemieckich znajomych, a nie ruszyły wcale rodziny, nie mówiąc o polskiej części, to marne szanse są , że uda im się za dwa lata skończyć.
Pożar
-Kukurykuuu, kukurykuuuu, kukurykuuuuu, – rozległo się tuż za oknem. -Kukurykuuu, wstawać śpiochy, wstawać, szkoda marnować takiego pięknego dnia, – Kukurykuuu, kukurykuuuu…….Darł się siedzący na płocie oddzielającym padok od ogrodu Camillo. -Wstawać leniuszki, piękny dzionek się zapowiada, kurki proszę schodzić z grzędy, widzę w ogródku warzywnym świeżo skopane, dorodne dżdżownice już tam na nas czekają, -Owce, barany, wstawać, wstawać, słońce już świeci, trawa u Uwe prosi się o skoszenie, wstawać, wstawać kochani, robota na nas czeka! -Ludzie, ludzie, wasze zwierzęta już wstały, trzeba im jeść dać, zagrody oporządzić, wstawać, wstawać, słonko już dawno wstało!
Kimi
-Wiesz, -powiedziała któregoś dnia Mame do wracającego właśnie z pracy Tate.- Wiesz, -dzwoniła Dorota, ta moja niemiecka ciotka, zaprasza nas do siebie. Stwierdziła, że dawno mnie nie widziała, Ciebie wcale i życzy sobie zmienić ten stan, a o Kubusiu naczytała się już wystarczająco i to jej nie wystarczy. Mamy się pojawić pojutrze i pod groźbą wydziedziczenia nie przyjmuje odmowy. Czytaj dalej Kimi
Spokój
Wyspałem się, pomyślał zdumiony Tate spoglądając równocześnie na zegarek. Jest jedenasta, cisza, spokój, do pracy ……..-Zaspałem, wrzasnął, zrywając się półprzytomnie z łóżka , -Znowu zaspałem, powtórzył jękliwie , bezskutecznie walcząc z oporną materią w postaci kołdry. Heroicznym wysiłkiem udało mu się przezwyciężyć opór rzeczy martwej i w błyskawicznym jak na niego tempie począł się ubierać. Wzrokiem błagającym o kawę przeleciał szybko pokój i dopiero po chwili stwierdził, że coś mu tu straszliwie nie pasuje.
Farinelli
Opowiedziałem Wam już do jakiej rodziny trafiłem i z jakimi wariatami przyszło mi żyć. Mame, bardzo kochana i szalona, Tate, oaza spokoju i bezpiecznik Mame, który z racji uprawianego zawodu stanowi według Mame inny gatunek. Powiem Wam w tajemnicy….. A właściwie nie muszę w tajemnicy, bo Mame nie kryje się ze swoją teorią, że mąż informatyk to kara boska za poprzednie wcielenia i Mame kompletnie nie rozumie, dlaczego to ją spotkało, zapewne w poprzednim wcieleniu była nudnym mężczyzną.
Dżdżownica
-Tate……-Co kochanie?, -Ale Tate……-No co Słonko? -A kochasz mnie?- O jezu, zaczyna się, -pomyślał Tate, – co znowu, czego nie zrobiłem, czego ona znowu chce?, -rozmyślał wchodząc do pokoju. -Ale kochasz mnie?, marudziła leżąca na kanapie Mame. -To gdzie mam pójść, co kupić, czego zapomniałaś, czy to coś do obiadu, czy może poczekać? -wyliczał wszystkie standardowe rzeczy, przy których padało najczęściej to pytanie. – No wiesz, ale z Ciebie muł, i co wyprzedzasz, nie możesz normalnie odpowiedzieć, tylko wymyślasz?, -zdenerwowała się Mame – To rytuał, nie psuj go, -dodała, siadając przy stole. – To, co, kochasz mnie?
Śniadanie
Pac!, Pac!, Pac!,- usłyszała Kawa. Pac!, Miau, Pac!, Ała, to boli!, Pac!, Miau…Ciągnęło się jak wystrzały z armaty, Pac!, Pac!, Miau! Ratunku…..
Lewarek
-Mame, a dlaczego powiedziałaś ostatnio, że to Ty ożeniłaś się z Tate? Czy to nie jest przypadkiem odwrotnie? Czy to nie Tate się żeni, a ty wychodzisz za mąż? – Teoretycznie, Kubusiu, ale ja noszę spodnie, ja żądzę, ja się żenię. -Acha……-Tak, właśnie tak.
Diuna
Drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia przed piętnastoma laty nie zapowiadał się na typowy. Rejwach od samego rana, tabuny ludzi w domu rodzinnym Mame, przymusowa pobudka bladą nocą oraz presja związana z wyznaczoną jakiś czas temu wysoce niepraktyczną godziną, powodowały, iż Mame, ogólnie co prawda przejęta, ale z każdą chwilą oraz przybyłą nową osobą, wpadająca w coraz to większą irytację, siedziała w dużym pokoju na krzesełku i z niewiadomych dla siebie powodów pozwalała pewnej obcej osobie, fryzjerką zwanej, gmerać sobie we włosach i okadzać śmierdzącym lakierem jakby brała udział w konkursie na Delficką Pytię. Jednakże powód tego szaleństwa był zgoła odmienny. W tymże to dniu, Mame zgodziła ożenić się z Tate. Czytaj dalej Diuna